Kolejne pokolenie nabiera tempa
Wielu zawodników porównuje sporty motorowe do choroby, z której nie można się wyleczyć. Kto raz zasmakował szybkości, adrenaliny i uczuć, które wiążą się z jazdą na limicie nie potrafi ich tak po prostu odstawić i przestać myśleć o rywalizacji. Historia pokazuje również, że miłość do ścigania jest także chorobą przenoszoną drogą płciową – zawodnicy próbują nakierować swoje dzieci na kręte ścieżki kariery w sportach motorowych. Efekt tego bywa różny, jednak w rodzinie Bębenków zanosi się na to, że rodzinne tradycje zostaną podtrzymane.
Trzy lata musiały minąć nim Grzegorz Bębenek powrócił do regularnych startów. Tym razem jednak nie na prawym fotelu swojego brata Michała, aby do listy m.in. trzech tytułów wicemistrza kraju, dopisać kolejne sukcesy. Grzesiek ponowie chwycił za notatnik i zapiał szelkowe, homologowane pasy, aby wesprzeć swojego syna, Bartłomieja, na początku jego rajdowej drogi. Wygląda na to, że nauka idzie jak najbardizej po myśli kierowcy i pilota, gdyż zaledwie w czwartym starcie w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Śląska Bartkowi udało się odnieść zwycięstwo w Pucharze Peugeota i Citroena, a także zdobyć swoje pierwsze punkty w klasyfikacji generalnej.
– Jestem bardzo zadowolony, gdyż po raz pierwszy odnieśliśmy zwycięstwo w klasie. Sukces jest tym cenniejszy, że jechaliśmy swoim tempem od samego początku i udało nam się wygrać większość odcinków specjalnych – Bartek podsumowuje start w Rajdzie Baborowa.
Bratanek Michała Bębenka liczy również, że uda mu się nawiązać do rodzinnych tradycji i utrzymać tempo podczas kolejnych rund RSMŚl. – Bardzo chciałbym utrzymać szybkość, którą pokazałem w Baborowie. Wiem jednak, że czeka nas trudne zadanie, gdyż rywalizacja w klasie PCC jest bardzo zacięta. Samochody są zbliżone, a chłopaki na pewno nie będą odpuszczać nogi z gazu. Ciężko powiedzieć na jakich pozycjach będziemy się plasować, jednak na pewno podczas Rajdu Ziemi Bocheńskiej, który jest naszą domową rundą, będziemy atakować – zakończył Bartek Bębenek.